środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 12


Szłam przez gęsty las, nagle zorientowałam się, że ktoś mnie śledzi. Przyspieszyłam tępo. Człowiek za mną również przyspieszył. Serce waliło mi jak młot. Zaczęłam biec. On również. Czułam, że opadam z sił. Byłam przerażona. Ten człowiek był coraz bliżej. Moje nogi już odmawiały posłuszeństwa. Dopadł mnie…

Krzyczałam wniebogłosy. Zorientowałam się, że jestem w swoim łóżku. Co miał znaczyć ten sen? Boję się. Dałam upust emocjom. Łzy leciały mi strumieniami. Zauważyłam, że ktoś naciska klamkę drzwi mojego pokoju. Zaświeciłam lampkę stojącą na szafeczce przy łóżku. Teraz byłam już pewna, że to German. Jego widok spowodował, że trochę się uspokoiłam, ale moje oczy nadal były pełne przeźroczystej cieczy.
- Co się stało? – zapytał, ale nie otrzymał odpowiedzi.
Usiadł obok mnie i po prostu mnie przytulił, a ja się w niego wtuliłam. Teraz moczyłam jego koszulkę.
- Ciii… już dobrze. – powtarzał głaskając moje blond włosy.
Ucałował namiętnie moją skroń. Poczułam dziwnie przyjemne ciepło rozprzestrzeniające się od miejsca, z którym styknęły się jego wargi. Od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestałam płakać i wtulona w tors mojego szwagra, spokojnie zasnęłam.

Z krainy Morfeusza wyrwał mnie jasny blask słońca. Byłam wypoczęta jak nigdy. Zauważyłam, że moja głowa spoczywa na czymś, co się co chwileczkę unosi. Ogarnęły mnie wspomnienia z dzisiejszej nocy. German! Jak to możliwe, że zasnęłam ze swoim szwagrem?! Nagle German otworzył. Wyglądał na zdziwionego.
- Angie skąd ty się wzięłaś w moim… - przerwał i rozejrzał się po pokoju – Dlaczego ja jestem w twoim… - znowu przerwał – Aha już wiem, usnąłem w nocy z tobą.
- Yyy… Może lepiej już idź do swojej sypialni zanim ktoś się zorientuje, że spałeś u mnie.
Wtem ktoś gwałtownie otworzył drzwi i wparował do pokoju.
- Angie, zbieraj się szybko bo nie zdążymy do… Tata! Co ty tu…? Może lepiej wyjdę
- Violetta! – zerwałam się z łóżka – To nie tak, jak myślisz.
- Taa… - zaśmiała się - Potem o tym pogadamy.
- Ale Vilu, naprawdę.
- Dobra, dobra. Teraz się ubieraj bo już późno. – Powiedziała i wyszła.
No i jak co ja teraz z tym zrobię? Czy jej tatuś nie nauczył jej pukać? A ten co tu jeszcze robi?
- German, co ty tu jeszcze robisz?
- Ja? Już idę.

Na śniadanie zjadłam tylko naleśnika i wyruszyłam z Violą w drogę do Studia. Czułam, że zaraz zacznie się pytanie na temat mnie i jej taty. Nie myliłam się.
- Czy ty i tata jesteście razem? – zaczęła niepewnie
- Nie. Przecież on jest z Jade.
- Ale on jej wcale nie kocha. To widać. A wy…
- Vilu, nas nie ma i nie będzie. Nie może być.
- A to dzisiaj?
- Dzisiaj to przypadek, nic więcej.
- Jak to przypadek? Tylko nie mów ze tacie się pomyliły pokoje, bo nie uwierzę.
- To nie tak.
- A jak? Angie, odkąd jesteś z nami wszystko się zmieniło. Tata się zmienił, i to na lepsze. Chciałabym, żeby nadszedł ten dzień, w którym będziecie razem.
Już nic jej nie zdążyłam odpowiedzieć. Vilu poszła do koleżanek a ja do pokoju nauczycielskiego. Był tam mój przyjaciel. Usiadłam na krześle, a Pablo podał mi przygotowaną dla mnie kawę. Myślałam nad rozmową z Violettą. Chyba mi nie uwierzyła, że to był przypadek. Niestety będę jej to musiała wytłumaczyć. I jeszcze German, on już chyba zapomniał, że ma narzeczoną, a mizia się ze mną. Dlaczego ja mu na to pozwalam? Tak nie może być! Ale on tak na mnie działa…
- O czym tak myślisz? – zapytał Pablo
- A nic, o Violi i takie tam. A co u ciebie?
- Czyli o Germanie. Co znowu zrobił?
- Nic.
- No powiedz przecież widzę, że coś jest na rzeczy.
- Spał ze mną.
- Co?! – przeraził się i jakby pobladł – i ty mówisz „nic”?! Jesteś w ciąży?
- Co?! Nie! Nawet tak nie mów! My nie… On tylko… My przez przypadek razem zasnęliśmy.
- Jak to przez przypadek, przecież on ma narzeczoną, Angie.
Opowiedziałam mu całą historię, no prawie – omijając „szczegóły”. Ale i tak mu to nie wystarczyło.
- Jaki to przypadek, nie musiał się do razu do ciebie kłaść.
- Daj spokój, mam teraz ważniejszy problem. Rano Viola przyszła do mnie do pokoju.
- Oj Angie, to ja ci mogę tylko współczuć.
- Co się stało? – wpadł do pokoju nauczycielskiego Rafa
- Nic, nic.
Wzięłam dziennik i poszłam na lekcję. Dzisiaj ciężki dzień i dla mnie i dla Violi. Viola dzisiaj ma egzamin z tańca.

Lekcje dzisiaj mi się nadzwyczajnie dłużyły. Co chwile odpływałam myślami do dzisiejszej nocy – czułe objęcia, kojący pocałunek. Ach… Trzeba z tym skończyć. Jestem jego szwagierką, a nie kochanką.

_._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._

Cześć!
Dzisiaj sylwester, jutro Nowy Rok, więc na ten nadchodzący 2015 życzę wam 

Wszystkiego najlepszego, 
wszelkiej pomyślności 
oraz spełnienia najskrytszych marzeń
w nadchodzącym Nowym Roku


środa, 24 grudnia 2014



Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru przyniesie Wam spokój i radość. Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem, a Nowy Rok obdaruje Was pomyślnością i szczęściem. Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia, niech spełniają się wszystkie Wasze marzenia.

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 11


Zauważyłam, że ktoś idzie w moją stronę, był to Rafa Palmer. Rafael był moim przyjacielem z dzieciństwa. Chodził ze mną do tej samej klasy, a także do uczył się ze mną w Studiu 21. Potem ja zostałam tam nauczycielką śpiewu, a on gwiazdą rocka rozpoznawalnym w każdym zakątku świata. Odkąd pamiętam był flirciarzem, miał już chyba z tysiąc dziewczyn. Każda dawała się mu uwieść. Jednak nie ja, choć próbował wiele razy to zdawało się na nic. Chciałam pozostać jego przyjaciółką, a nie kimś, kogo później zostawi dla innej. Dziś widzę go pierwszy raz odkąd wyjechał w pierwszą trasę koncertową.
- Angie!!! Jak długo cię nie widziałem.
- Cześć! – w tym momencie przytulił mnie i obkręcił wokół siebie – Rafa przestań!!!
- Co? Stęskniłem się. A ty jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś.
- Dziękuję? A co w ogóle tutaj robisz?
- Jak to nie wiesz? Będę W Studiu oceniał dzieciaki na przesłuchaniach.
- Aha. To nic o tym nie wiedziałam.
- Dasz się zaprosić na kawę?
- Nie mogę. Teraz idę na obiad.
- Aha. A po obiedzie?
- Też nie, zajęta jestem.
- A jutro?
- Nie wiem jeszcze, zobaczę jutro. A teraz muszę iść. Cześć.
- Cześć.
O matko, czy on zawsze musi być taki? Ledwo udało mi się od niego odejść. Mógłby tak przez cały dzień.

W domu zastałam siedzących wokół stołu domowników i Olgę roznoszącą barszcz. Zrzuciłam z siebie torebkę i zaczęłam pomagać gospodyni z obiadem. Po roznoszeniu talerzy i nalaniu gorącej zupy, usiadłam do stołu. , zerkając raz po raz na mojego szwagra, który zaskakująco szybko pochłaniał owy posiłek. Gdy wszyscy zjedliśmy German zerknął na mnie z uśmiechem i podążył do swojego gabinetu, a ja chwilę po nim poszłam jego krokiem. Znaleźliśmy się sam na sam w jednym pomieszczeniu. Poczułam, że boję się tego co ma się stać za parę minut. Czyżbym tchórzyła? Nie, muszę być silna. Violetta musi poznać całą prawdę, a ja nie mogę żyć w ciągłym kłamstwie. Mój szwagier wyglądał na spokojnego, ale nie wierzmy pozorom, wiem, że w środku czuł ten sam strach, co ja, a może jeszcze większy. On ma więcej powodów do tego odczucia, przecież Violetta przez niego nie ma pojęcia o tym, że ma rodzinę ze strony mamy.
- German, boję się. – wyznałam.
- Spokojnie, będzie dobrze, jak było odkąd zjawiłaś się w tym domu. Viola cię kocha, i na pewno nie będzie się na ciebie gniewać.
- Ale nie tego się boję. Boję się, że może to popsuć twoje relacje z córką. Co będzie, jak ci nie wybaczy tego?
- Te z się tego obawiam, ale dzięki tobie poradzę sobie z tym, do tej pory nie miałem odwagi jej tego powiedzieć, ale myśl, że ty tu jesteś i mnie pocieszysz dodaje mi odwagi.
Wtuliliśmy się w siebie, ale po krótkim czasie oddaliliśmy się, lecz trafiłam wzrokiem w jego „czekoladki” i zaczęliśmy się do siebie przybliżać… W tym czasie jednak usłyszałam dźwięk moje go telefonu i odskoczyłam od szwagra. Winowajcą okazał się być Rafa.
- Słucham.
- Cześć Angie, może spotkalibyśmy się w Resto na kawę?
- Ale przecież mówiłam ci że dzisiaj nie mogę.
- Ale ja mam ważną sprawę.
- Nie, nie będę twoją żoną. Rafa, dzisiaj naprawdę nie mogę, jutro o tym porozmawiamy.
- To dobra, ale jeszcze zadzwonię.
- Cześć – rozłączyłam się
Jak ten człowiek potrafi wkurzyć. Taki moment, a ten dzwoni… yyy… co ja gadam? Dobrze, że zadzwonił, jakby tego nie zrobił to wole nie myśleć co by się stało, przecież German to mój szwagier.
Jesteśmy już przy drewnianych drzwiach pokoju Violetty. Teraz wyznamy jej prawdę. Muszę, musimy być silni.
- Angie, ja chyba nie dam rady. – odezwał się ten, który dokładnie pięć minut temu był taki spokojny.
- Dasz rade, wierzę w ciebie. – tymi słowami uspokoiłam go.
Trzy stuki w drzwi. Nacisk na klamkę. Kilka kroków do przodu. Jesteśmy w pokoju dziewczyny. Zastaliśmy ją chowającą swój różowy pamiętnik pod poduszkę i mierzącą nas swoim słodkim wzrokiem. Dlaczego ona ma takie niewinne oczka, zupełnie przypominające oczy Marii, tylko kolor inny – swojego taty. Dlaczego nie mogłam tego jej powiedzieć dnia, w którym się tu pojawiłam. Teraz czuje jakąś blokadę. Czuję, że nie mogę jej tego wyznać. Boję się, że będzie cierpieć.
- Hej, co wy macie takie miny? Coś cię stało?
I co jaj jej mam teraz powiedzieć? Tak Violu, jestem twoją ciocią, a ten pan obok okłamywał cię od dziecka, że twoja mama nie miała rodziny? Nie, tak na pewno nie. Może jakoś samo mi wyjdzie.
- Nie – Co ja mówię? – Tylko chciałam ci przypomnieć, że jutro są przesłuchania w Studiu. – Co ja zrobiłam? Po prostu stchórzyłam.
- Tak pamiętam. Ale czy na pewno tylko o tym chciałaś mi powiedzieć?
- Tak, tak, ja już idę. Zaraz będzie kolacja.
Popatrzyłam jeszcze na Germana, który mówi swojej córeczce, że ją kocha i wyszłam. Zaraz usłyszałam za sobą odgłos zamykanych drzwi przez Germana.
- Angie – zawołał mnie.
- Przepraszam Cię. Jestem tchórzem. – powiedziałam i poczułam, że łza pociekła po moim policzku.

- Nic się nie stało. Może dzisiaj to nie był odpowiedni moment. – pocieszył mnie i przytulił.

_._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._

Jestem!!! 
W końcu udało mi się skończyć pisać ten rozdział ;)
Ktoś się domyślił, że Angie spotkała Rafe?? xD
Buziaki :*

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 10

Z błogiej krainy snu wyrwał mnie okropny dźwięk budzika, co wskazywało na to, że trzeba zbierać się do pracy. Byłam niewyspana, przez pół nocy myślałam o wczorajszym dniu. Dlaczego to musiało mi się przytrafić, dlaczego musiałam się zakochać we własnym szwagrze? A do tego on czuje to samo. Co powiedziałaby na to moja siostra? Jeszcze bardziej się boję, jak zareaguje Violetta na wieść o tym, że jestem jej ciotką. Dzisiaj ma się o tym dowiedzieć.
Żwawym krokiem powędrowałam do jadalni. Violetta już siedziała na swoim miejscu i jadła kanapkę z dżemem. Na szczęście Germana jeszcze nie było. Nie chcę teraz na niego wpaść. Wzięłam do ręki kromkę chleba i zaczęłam rozprowadzać po niej dżem. Usłyszałam głos Germana, co znaczyło, że tu idzie. Szybko wstałam od stołu i powędrowałam do kuchni, wcześniej gestykulując Violi, żeby nie mówiła gdzie jestem.
- Violu, widziałaś Angie? – zapytał German.
- Nie, a nie ma jej w pokoju?
Uf… Dobrze, że Violka rozumiała moje znaki. A tak w ogóle to poco się przed nim ukrywam jak, i tak dzisiaj się zobaczymy, bo musimy powiedzieć Violetcie o mnie. Czasem nawet sama się nie rozumie.
- Co się wczoraj stało, że chowasz się przed tatą?
- Nic…
- Jasne, a ja jestem Księdzem. A co ze Studiem? Pytałaś się?
- Zgodził się.
- Wiedziałam. On nigdy mi na nic nie pozwala.
- Violetta, ty w ogóle mnie słuchasz? Pozwolił ci.
- Naprawdę?? Angie, jesteś genialna! Jak to zrobiłaś? Musiałaś się naprosić, no nie?
- Nie, nie było tak źle. Wiesz ma się ten urok osobisty. – Co ja gadam xD
- Angie? Ale ja nie potrafię tańczyć.
- Na pewno potrafisz. A wiesz co? Mam pomysł.
- Jaki?
- Zobaczysz. A teraz idę do pracy.
Pomyślałam, że ktoś by mógł pomóc Violi z choreografią, a tą osobą była Francesca – moja uczennica. Myślę, że się zgodzi. Pierwszą lekcję miałam właśnie z klasą do której ona chodzi. Powiedziałam więc jej, aby została po lekcji. Wtedy powiedziałam jej o co chodzi na co ona się zgodziła. Po lekcjach spotkałyśmy się na palcu przed studiem, skąd miałyśmy iść do domu Castillo.
- Angie, a mogłaby ze mną pójść też Camila? – spytała prosząco Francesca.
- No pewnie, chodźcie. – zgodziłam się.
W trójkę poszłyśmy do domu. Tam zastałyśmy ciszę, jednak przerwał ją krzyk Olgi – Wynoś się Ramallo z kuchni, z tą swoją przestrzenią osobistą! – Nie no, facet miał przewalone. Gdy weszłyśmy na górę, zapukałam do drzwi pokoju Violi.
- Cześć Violu, przyprowadziłam ci kogoś. To Francesca i Camila, pomogą ci z układem tanecznym.
Zostawiłam dziewczyny na górze i poszłam na dół z zamiarem pójścia na spacer, lecz tam zastałam Jade i Germana. Ona była w dobrym nastroju, co też znaczyło, że ten jej nic nie powiedział. Chciałam już wyjść ale German poprosił mnie do gabinetu.
- Nie powiedziałeś jej?
- Nie, nie mogłem.
- To nie ma o czym gadać.
- A jakbym powiedział to by było?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo ja tak nie mogę, byłeś mężem mojej siostry, co ona by na to powiedziała. A poza tym  za krótko się znamy.
- Ale kochasz mnie.

Już nie wytrzymałam, wyszłam stamtąd. Jak on na mnie dziwnie działa. Nie wiem czy z tej rozmowy by wyszła jakaś awantura czy coś innego. Poszłam do parku. To miejsce wydaje mi się magiczne. Gdy tam wchodzę i wdycham świeże powietrze moje mięśnie się rozluźniają i czuję błogość, a gdy jestem zdenerwowana od razu się uspokajam. Gdy spojrzałam na zegarek była już druga, toteż musiałam wracać na obiad. Zauważyłam, że ktoś idzie w moją stronę, był/a to…

_._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._
Cześć wszystkim! Jetem, jeszcze żyję i w końcu rozdział :)
Jak ja kocham przestrzeń osobistą Ramalla xD
Germangie nie ma, Jade wróciła. Musiałam ją z tego spa przywieść bo co by się z nią stało, porwali by? Raczej nie, bo kto by ją chciał. Albo zginęła by w wypadku. Też nie bo jakbym o tym pisała to Germi by się pewnie cieszył. xD
Jestem ciekawa czy ktoś zgadnie kogo nasza Angie spotkała. Pewnie nie zgadniecie.
To do następnego rozdziału. 
Besos ;*


piątek, 16 maja 2014

Rozdział 9


Weszliśmy do jakiejś ekskluzywnej restauracji. Muszę przyznać, że byłam zachwycona jej wystrojem. Jasno pomarańczowe ściany świetnie kontrastowały z kremowymi nakryciami okrągłych stolików, przy których siedziały bogate pary. Podeszliśmy do miejsca zarezerwowanego przez Germana. Szwagier odsunął mi krzesło, na którym miałam usiąść. Po chwili podszedł do nas kelner, chcąc się dowiedzieć jaki posiłek chcielibyśmy zamówić. Nigdy nie jadłam w takiej restauracji, więc zdałam się na kubki smakowe mojego towarzysza i poprosiłam o tę samą potrawę. Międzyczasie, kiedy kelner przyniósł nam zamówione danie, postanowiłam zacząć rozmowę.
- Co byś powiedział na to, jakby Violetta uczyła się śpiewać?
- No nie wiem, to chyba nie jest najlepszy pomysł, nie chcę, żeby poszła w ślady, matki. – odpowiedział mi, jego odpowiedź nie usatysfakcjonowała, więc musiałam dalej ciągnąć ten temat.
- A jakbym ja ją uczyła?
- Czy ty mówisz o Studiu?
- Tak.
- Tam się uczyła Maria.
- Tak, wiem, ja też. Dlatego chcę, żeby i Violetta tam się uczyła. I jest taka możliwość, że będę ją uczyć.
- A rozmawiałaś z nią o tym?
- Rozmawiałam, i mówiła że bardzo by chciała się tam uczyć, ale teraz ważne jest to, żebyś ty się zgodził.
- Bym musiał się zastanowić.
- German, proszę – zrobiłam błagalną minę.
- Dobrze, skoro to dla was takie ważne, zgadzam się.
- Dziękuję! Jesteś kochany! – byłam tak szczęśliwa, że chciałam wstać i go pocałować uściskać.
- Myślę, że nie pożałuję tej decyzji.
- Na pewno nie pożałujesz. Jeszcze została nam jedna sprawa do omówienia. To kiedy zamierzasz jej powiedzieć o mnie i o jej babci?
- Jak najszybciej, ale nie wiem, czy sobie poradzę.
- Spokojnie, przecież będę z tobą.
- Ale nie wiem, czy mi to wybaczy.
- Na pewno, a jak nie od razu to o jakimś czasie. Jestem pewna, że długo nie będzie się gniewać.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że jesteś.
- …?!?!?
- Kocham Cię Angie.
- Ale… Nie, tak nie może być… - jego trzy słowa spowodowały, że zaczęły mi się zbierać łzy w kącikach oczu.
- Dlaczego?
- Bo ja Ciebie… German, jestem twój szwagierką.
- Ty mnie…
- Nie mogę… Przepraszam
(zmiana narracji)
Wyszła szybko z restauracji. Łzy zalewały jej twarz. Poczuła, że za nią idzie i krzyczy „zaczekaj”. Przyśpieszyła, zaczęła uciekać, a on biegł za nią, Jednak była szybsza. Jakimś trafem znalazła się w parku. Nie miała siły dalej biec. Gdy zwróciła głowę w jego stronę, nie ujrzała go. Schowała się za jedno z drzew. W ostatnim momencie zobaczył ją i podbiegł tak aby go nie zauważyła. Przybił ją do drzewa swoimi rękoma. Najpierw próbowała się mu wyrwać, lecz nie dała rady. Zmusił ją do tego, aby patrzyła mu w oczy. Zaczął się przybliżać ku jej twarzy, a ona niczym zahipnotyzowana jego słodkimi, czekoladowymi oczami, nie opierała mu się. Po chwili poczuła jego miękkie wargi na swoich. Najpierw tylko musnął jej usta, lecz następnie zaczęli się całować coraz namiętniej i zachłanniej. Nie czuła jeszcze nigdy tak silnej miłości, z którą chciała walczyć, ale to było za silnie, miłość wygrała, a przynajmniej teraz.
- Kocham Cię – wyznał jej już po raz drugi tego wieczoru.
- Ja Ciebie też – odpowiedziała na jego słowa i wtuliła się w niego.

Poczuł, że jego koszulka staje się coraz bardziej mokra – płakała. Roniła swoje łzy z bezsilności, czuła, że źle robią.