O nie! I co teraz mam
zrobić? Przecież nie odwołam spotkania z moim przyjacielem, żeby pójść z
Germanem na kolację. Chwila… kolację?! Nie ma Jade to umawia się ze mną? On w
ogóle o niej zapomniał, czy co? Ale z drugiej strony… Angie nie ma drugiej
strony! Idziesz na kolację z Pablem! Chwila… jeszcze jedno… co mi przyszło do
głowy, żeby odwołać kolację z Pablem? Przecież spotkanie z najlepszym
przyjacielem jest ważniejsze niż ze szwagrem. A może nie?
- Halo, Angie, jesteś tam? –
z rozmyśleń wyrwał mnie głos Germana, czy aż tak długo się zastanawiałam?
- Jestem, jestem, ale
zaraz.. my… na kolację?
- Angie, nie na taką
kolację. Chciałem porozmawiać z tobą o Violi, trzeba jej w końcu powiedzieć
prawdę. – ulżyło mi, ale i tak coś mi mówi, że o tą drugą kolację chodziło.
- Aaa… to już lepiej. Dobrze
że chcesz jej powiedzieć bo szczerze mówiąc już te kłamstwa zaczynają mnie
męczyć.
- To jak, z tą kolacją?
- German, jest jeden mały
problem.
- Jaki?
- Jestem na dzisiaj już
umówiona z przyjacielem. – odpowiedziałam, na co on jakby posmutniał.
- Aha… To może jutro? –
zapytał z nadzieją w głosie.
- Juro jestem wolna, więc
cały wieczór dla nas. – ja naprawę to powiedziałam na głos?
- No to się bardzo cieszę. –
powiedział wesoło
- To ja idę na lekcję do Violi
– powiedziałam i wyszłam
~*~*~*~
Po skończonej lekcji udałam
się do pokoju, aby się przebrać na tę kolację, bo była już 1800.
Gdy byłam już gotowa zeszłam do salonu.
- Pięknie wyglądasz –
usłyszałam głos Germana.
- Dziękuję.
Podszedł do mnie i wyciągnął
rękę ku mojej głowie, aby poprawić moje włosy, zauważyłam kątem oka, że do
pokoju wszedł mój przyjaciel, który zobaczył nas w tej sytuacji. Musiała ona
wyglądać nieco dwuznacznie, bo z wyrazu twarzy Pabla wyczytałam, że jest smutny
i chyba trochę zazdrosny. Gdy już się odsunęłam od szwagra Pablo przywitał się
z nami i dał mi buziaka w policzek. Teraz gotowało się w Germanie. Pożegnałam
się z Germanem i już mogliśmy wyjść. Nie wiem co mnie tknęło ale odwróciłam się
do niego i puściłam mu oczko, i pomachałam. German od razu się uśmiechnął i też
mi pomachał.
~*~*~*~
Weszliśmy do restauracji i
usiedliśmy do stolika. Kelner podał nam menu, lecz nie mogłam się zdecydować na
żaden z tych posiłków, więc wzięłam to co Pablo. Przy jedzeniu miło nam się
rozmawiało. W pewnym momencie zaprosił mnie do tańca, oczywiście zgodziłam się.
Wirowaliśmy po całej sali. Po kilku, a może nawet kilkunastu piosenkach
opadliśmy zmęczeni na krzesła. Zauważyłam, że jest już późno, a mianowicie 000.
Postanowiliśmy, że już pójdziemy do domów. Przechodziliśmy przez park, toteż
usiedliśmy na ławce. Oświetlał nas księżyc, w pewnym momencie Pablo zaczął się
do mnie przybliżać. Wiedziałam co chce zrobić, ale ja tego nie chciałam.
Oczywiście kochałam go ale jak brata. Odsunęłam się od niego.
- Przepraszam, nie chciałem…
to znaczy chciałem… ale.. – próbował się wytłumaczyć.
- Nie tłumacz się,
zapomnijmy o tym. Kocham cię, ale tylko jak brata i przy tym pozostańmy.
Resztę drogi przeszliśmy w
ciszy. Przegnaliśmy się pod bramką do domu mojego szwagra. Drzwi od domu były
zamknięte, jednak mimo tak późnej pory zastałam w salonie zaświecone światło a
na kanapie siedzącego Germana. Zdziwiło mnie to bardzo, a może ucieszyło?
- Angie jesteś w końcu.
Martwiłem się o ciebie.

- Dobranoc Angie.
Podeszłam i dałam mu buziaka
w policzek. Poszłam do mojego pokoju i jak się położyłam na łóżku tak zmęczona
dzisiejszym dniem – zasnęłam.