wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 8


Z krainy Morfeusza wyrwał mnie jasny blask Heliosa. Zauważyłam, że jestem we wczorajszym ubraniu, więc wyciągnęłam z szafy sukienkę i poszłam się umyć. Później zeszłam na dół, na śniadanie. Jak zwykle, wszyscy już na mnie czekali.
~*~*~*~
W drodze do pracy myślałam o dzisiejszej kolacji z Germanem. Niby mamy się spotkać jako szwagier – szwagierka, i rozmawiać o ujawnieniu sekretów Violettcie, ale czułam, że jest to dla mnie coś o wiele ważniejszego. Szczerze mówiąc nie mogę się już tego doczekać. Nim się obejrzałam dotarłam do Studia. W pokoju nauczycielskim oczywiście przywitałam się z kolegami, jednak coś mi mówiło, żeby nie robić tego co zwykle, a mianowicie nie dawać Pablowi buziaka, to chyba przez ten wczorajszy incydent. Po kilku minutach rozbrzmiał dźwięk dzwonka, więc wzięłam z półki dziennik i poszłam na lekcję. Dzisiaj miałam ćwiczyć z uczniami tylko piosenkę „Juntos somos mas”, gdyż dzieciaki właśnie tę piosenkę będą śpiewać na rozpoczęcie semestru. A co do rozpoczęcia tego semestru to może pogadam z Violą o tym czy nie chciałaby się zapisać do Studia. Ale tylko jest jeden problem. Nawet jeśli ona by chciała to nie wiadomo czy German się zgodzi. No nic jakoś będę musiała przekonać tego osła.
~*~*~*~
Do domu wróciłam akurat na obiad. Później miałam lekcję z Violą. Gdy skończyłam ja uczyć postanowiłam zacząć rozmowę na temat Studia.
- Violu zaśpiewasz mi coś? – zaproponowałam jej, na co ona się zdziwiła.
- Ale ja nie potrafię.
- Śmiało, na pewno potrafisz. To nie jest egzamin. – zaśmiałam się.
- No dobrze.
Zaczęła śpiewać jakąś nieznaną mi piosenkę. Wpatrywałam się w nią ze zdumieniem. Jej głos brzmiał zupełnie jak Marii. Ona musi iść do Studia.
- Śpiewasz jak twoja mama. - stwierdziła.
- Tak? Nie sądzę żeby było tak wspaniale.
- Wiesz co, jak wiesz uczę jeszcze w szkole muzycznej, a teraz będą zapisy. Chciałabyś się zapisać?
- Ja? Ale nawet jakbym chciała to mało prawdopodobne, żeby się zgodził. – posmutniała.
- To już zostaw dla mnie. Przekonam go. To jak?
- No jasne! Dziękuję Angie, kochana jesteś. – rozweseliła się i przytuliła mnie, na co ja też ją objęłam.
Spojrzałam na zegar wiszący na jednej z brzoskwiniowych ścian pokoju. Wskazywał on godzinę 1700. Przypomniałam sobie, że dzisiaj idę na kolację z moim szwagrem, więc musze iść do niego zapytać się o wyjdziemy z domu, i tak zrobiłam. Gdy dotarłam do drzwi jego gabinetu, zapukałam i po usłyszeniu słowa „proszę” weszłam do tego pomieszczenia. Naprzeciwko Germana siedział Ramallo. Zauważyłam, jak German skrycie sygnalizuje mu, żeby wyszedł, na co on kiwnął głową i wstał z fotela.
- To zostawiam was samych. – zakomunikował Ramallo i wyszedł, a ja usiadłam na jego miejsce.
- Co cię tu do mnie sprowadza Angie?
- Tylko chciałam się zapytać o której wychodzimy z domu.
- Może za dwie godzinki? – zapytał patrząc się na swój srebrny zegarek, który miał na lewej ręce.
- To do zobaczenia później. – uśmiechnęłam się do niego.
- Będę czekał w salonie.
- Ok.
Skierowałam się do mojego pokoju, aby przyszykować sobie jakieś ubranie na wieczór. Wybrałam granatową sukienkę i do nie czarne szpilki. Wzięłam te rzeczy i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Potem ubrała się, zrobiłam sobie makijaż i uczesałam włosy. Postanowiłam, że będą rozpuszczone. Akurat zmieściłam się w czasie. Zostało pięć minut do dziewiętnastej, wiec już miałam zejść na dół. Gdy postawiłam stopę na pierwszy schodek poczułam na sobie czyjś wzrok. Okazało się, że należał do Germana. Wpatrywał się w każdy detal mojego ciała, co spowodowało u mnie, że się zrumieniłam. Chciałam mu się za to odpłacić ale trochę mi to nie wyszło, bo skończyło się na tym, że patrzyliśmy sobie w oczy. Na szczęście, że zaczął do mnie podchodzić bo potknęłam się na ostatnim schodku i wylądowałam w jego ramionach zamiast na podłodze, a zapowiadało się takie piękne wejście…
- Przepraszam.
- Nic się przecież nie stało. Proszę to dla ciebie. – Powiedział i wręczył mi czerwoną różę.
- Ale nie trzeba było.
- Oj trzeba, piękny kwiat dla pięknej kobiety.
- German…

- No co? Nie mów mi że nie jesteś piękna.

_._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga?
Następny rozdział postaram się napisać szybciej ;)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Feliz Pascua!

Beczy w trawie baraneczek 
nawołując wniebogłosy. 
Życzę zdrowia i radości 
Wam z okazji Wielkiej Nocy 
i Dyngusa mokrutkiego 
by Wam szczęście dopisało, 
by rodzinne były święta, 
by Wam nic nie brakowało.

Życzy Duśka