środa, 26 marca 2014

Rozdział 7

- Pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację?
O nie! I co teraz mam zrobić? Przecież nie odwołam spotkania z moim przyjacielem, żeby pójść z Germanem na kolację. Chwila… kolację?! Nie ma Jade to umawia się ze mną? On w ogóle o niej zapomniał, czy co? Ale z drugiej strony… Angie nie ma drugiej strony! Idziesz na kolację z Pablem! Chwila… jeszcze jedno… co mi przyszło do głowy, żeby odwołać kolację z Pablem? Przecież spotkanie z najlepszym przyjacielem jest ważniejsze niż ze szwagrem. A może nie?
- Halo, Angie, jesteś tam? – z rozmyśleń wyrwał mnie głos Germana, czy aż tak długo się zastanawiałam?
- Jestem, jestem, ale zaraz.. my… na kolację?
- Angie, nie na taką kolację. Chciałem porozmawiać z tobą o Violi, trzeba jej w końcu powiedzieć prawdę. – ulżyło mi, ale i tak coś mi mówi, że o tą drugą kolację chodziło.
- Aaa… to już lepiej. Dobrze że chcesz jej powiedzieć bo szczerze mówiąc już te kłamstwa zaczynają mnie męczyć.
- To jak, z tą kolacją?
- German, jest jeden mały problem.
- Jaki?
- Jestem na dzisiaj już umówiona z przyjacielem. – odpowiedziałam, na co on jakby posmutniał.
- Aha… To może jutro? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Juro jestem wolna, więc cały wieczór dla nas. – ja naprawę to powiedziałam na głos?
- No to się bardzo cieszę. – powiedział wesoło
- To ja idę na lekcję do Violi – powiedziałam i wyszłam
~*~*~*~
Po skończonej lekcji udałam się do pokoju, aby się przebrać na tę kolację, bo była już 1800. Gdy byłam już gotowa zeszłam do salonu.
- Pięknie wyglądasz – usłyszałam głos Germana.
- Dziękuję.
Podszedł do mnie i wyciągnął rękę ku mojej głowie, aby poprawić moje włosy, zauważyłam kątem oka, że do pokoju wszedł mój przyjaciel, który zobaczył nas w tej sytuacji. Musiała ona wyglądać nieco dwuznacznie, bo z wyrazu twarzy Pabla wyczytałam, że jest smutny i chyba trochę zazdrosny. Gdy już się odsunęłam od szwagra Pablo przywitał się z nami i dał mi buziaka w policzek. Teraz gotowało się w Germanie. Pożegnałam się z Germanem i już mogliśmy wyjść. Nie wiem co mnie tknęło ale odwróciłam się do niego i puściłam mu oczko, i pomachałam. German od razu się uśmiechnął i też mi pomachał.
~*~*~*~
Weszliśmy do restauracji i usiedliśmy do stolika. Kelner podał nam menu, lecz nie mogłam się zdecydować na żaden z tych posiłków, więc wzięłam to co Pablo. Przy jedzeniu miło nam się rozmawiało. W pewnym momencie zaprosił mnie do tańca, oczywiście zgodziłam się. Wirowaliśmy po całej sali. Po kilku, a może nawet kilkunastu piosenkach opadliśmy zmęczeni na krzesła. Zauważyłam, że jest już późno, a mianowicie 000. Postanowiliśmy, że już pójdziemy do domów. Przechodziliśmy przez park, toteż usiedliśmy na ławce. Oświetlał nas księżyc, w pewnym momencie Pablo zaczął się do mnie przybliżać. Wiedziałam co chce zrobić, ale ja tego nie chciałam. Oczywiście kochałam go ale jak brata. Odsunęłam się od niego.
- Przepraszam, nie chciałem… to znaczy chciałem… ale.. – próbował się wytłumaczyć.
- Nie tłumacz się, zapomnijmy o tym. Kocham cię, ale tylko jak brata i przy tym pozostańmy.
Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Przegnaliśmy się pod bramką do domu mojego szwagra. Drzwi od domu były zamknięte, jednak mimo tak późnej pory zastałam w salonie zaświecone światło a na kanapie siedzącego Germana. Zdziwiło mnie to bardzo, a może ucieszyło?
- Angie jesteś w końcu. Martwiłem się o ciebie.
- Tak? To jestem już i nie musisz się martwić. A teraz idę spać bo jestem zmęczona i życzę dobrej nocy.
- Dobranoc Angie.

Podeszłam i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam do mojego pokoju i jak się położyłam na łóżku tak zmęczona dzisiejszym dniem – zasnęłam.

3 komentarze: