poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 10

Z błogiej krainy snu wyrwał mnie okropny dźwięk budzika, co wskazywało na to, że trzeba zbierać się do pracy. Byłam niewyspana, przez pół nocy myślałam o wczorajszym dniu. Dlaczego to musiało mi się przytrafić, dlaczego musiałam się zakochać we własnym szwagrze? A do tego on czuje to samo. Co powiedziałaby na to moja siostra? Jeszcze bardziej się boję, jak zareaguje Violetta na wieść o tym, że jestem jej ciotką. Dzisiaj ma się o tym dowiedzieć.
Żwawym krokiem powędrowałam do jadalni. Violetta już siedziała na swoim miejscu i jadła kanapkę z dżemem. Na szczęście Germana jeszcze nie było. Nie chcę teraz na niego wpaść. Wzięłam do ręki kromkę chleba i zaczęłam rozprowadzać po niej dżem. Usłyszałam głos Germana, co znaczyło, że tu idzie. Szybko wstałam od stołu i powędrowałam do kuchni, wcześniej gestykulując Violi, żeby nie mówiła gdzie jestem.
- Violu, widziałaś Angie? – zapytał German.
- Nie, a nie ma jej w pokoju?
Uf… Dobrze, że Violka rozumiała moje znaki. A tak w ogóle to poco się przed nim ukrywam jak, i tak dzisiaj się zobaczymy, bo musimy powiedzieć Violetcie o mnie. Czasem nawet sama się nie rozumie.
- Co się wczoraj stało, że chowasz się przed tatą?
- Nic…
- Jasne, a ja jestem Księdzem. A co ze Studiem? Pytałaś się?
- Zgodził się.
- Wiedziałam. On nigdy mi na nic nie pozwala.
- Violetta, ty w ogóle mnie słuchasz? Pozwolił ci.
- Naprawdę?? Angie, jesteś genialna! Jak to zrobiłaś? Musiałaś się naprosić, no nie?
- Nie, nie było tak źle. Wiesz ma się ten urok osobisty. – Co ja gadam xD
- Angie? Ale ja nie potrafię tańczyć.
- Na pewno potrafisz. A wiesz co? Mam pomysł.
- Jaki?
- Zobaczysz. A teraz idę do pracy.
Pomyślałam, że ktoś by mógł pomóc Violi z choreografią, a tą osobą była Francesca – moja uczennica. Myślę, że się zgodzi. Pierwszą lekcję miałam właśnie z klasą do której ona chodzi. Powiedziałam więc jej, aby została po lekcji. Wtedy powiedziałam jej o co chodzi na co ona się zgodziła. Po lekcjach spotkałyśmy się na palcu przed studiem, skąd miałyśmy iść do domu Castillo.
- Angie, a mogłaby ze mną pójść też Camila? – spytała prosząco Francesca.
- No pewnie, chodźcie. – zgodziłam się.
W trójkę poszłyśmy do domu. Tam zastałyśmy ciszę, jednak przerwał ją krzyk Olgi – Wynoś się Ramallo z kuchni, z tą swoją przestrzenią osobistą! – Nie no, facet miał przewalone. Gdy weszłyśmy na górę, zapukałam do drzwi pokoju Violi.
- Cześć Violu, przyprowadziłam ci kogoś. To Francesca i Camila, pomogą ci z układem tanecznym.
Zostawiłam dziewczyny na górze i poszłam na dół z zamiarem pójścia na spacer, lecz tam zastałam Jade i Germana. Ona była w dobrym nastroju, co też znaczyło, że ten jej nic nie powiedział. Chciałam już wyjść ale German poprosił mnie do gabinetu.
- Nie powiedziałeś jej?
- Nie, nie mogłem.
- To nie ma o czym gadać.
- A jakbym powiedział to by było?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo ja tak nie mogę, byłeś mężem mojej siostry, co ona by na to powiedziała. A poza tym  za krótko się znamy.
- Ale kochasz mnie.

Już nie wytrzymałam, wyszłam stamtąd. Jak on na mnie dziwnie działa. Nie wiem czy z tej rozmowy by wyszła jakaś awantura czy coś innego. Poszłam do parku. To miejsce wydaje mi się magiczne. Gdy tam wchodzę i wdycham świeże powietrze moje mięśnie się rozluźniają i czuję błogość, a gdy jestem zdenerwowana od razu się uspokajam. Gdy spojrzałam na zegarek była już druga, toteż musiałam wracać na obiad. Zauważyłam, że ktoś idzie w moją stronę, był/a to…

_._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._
Cześć wszystkim! Jetem, jeszcze żyję i w końcu rozdział :)
Jak ja kocham przestrzeń osobistą Ramalla xD
Germangie nie ma, Jade wróciła. Musiałam ją z tego spa przywieść bo co by się z nią stało, porwali by? Raczej nie, bo kto by ją chciał. Albo zginęła by w wypadku. Też nie bo jakbym o tym pisała to Germi by się pewnie cieszył. xD
Jestem ciekawa czy ktoś zgadnie kogo nasza Angie spotkała. Pewnie nie zgadniecie.
To do następnego rozdziału. 
Besos ;*


8 komentarzy: